6. kolejka

6. kolejka

Zacytuję kolegę Strusia, który zapytał mnie o wynik LZS po 3. kolejce. Moją odpowiedź skwitował stwierdzeniem: ,,Maszyna ruszyła .‘’ Piąty mecz z rzędu wygrany, drugi w sezonie na ,,0” z tyłu. Do tego spotkania specjalnie się przygotowaliśmy. Na treningu było dużo więcej ludzi niż ostatnio, no i Marcin ,,pomieszał” trochę w składzie m. in. Koras wrócił na obronę, na prawej Kubsztal dostał szansę od 1. minuty, Marcin zagrał w środku pomocy, w ataku młody Hądza od początku, Janek jako defensywny pomocnik. Głownie plan nasz polegał na zagęszczeniu środka i wykorzystaniu szybkich skrzydłowych. Pomysł ten powstał po sparingach z K.K. Service Golinka, wiedzieliśmy, że maja mocny środek pola, co najmniej trzech technicznych rozgrywających, których należało wyłączyć z gry.

Plan ten częściowo się powiódł, do tego sprzyjało nam szczęścia. Już pierwsza akcja mogła dać nam prowadzenie, ale Jarek jak sam mówił, źle trafił w piłkę. Następnie mecz był wyrównany, były momenty przewagi Golinki, gdzie zamykali nas na naszej połowie, ale nasze kontry zmuszały ich do zachowania czujności. Jak to w naszej lidze, gdzie kondycja nie jest cechą żadnej z drużyn, pod koniec połowy, oba zespoły zostawiały dużo wolnego miejsca. Pozwalało to ekipom na większą swobodę w ofensywie. W tej części meczu mieliśmy dwie sytuacje rywali sam na sam, w jednej Przemo nie dał się zaskoczyć, w drugiej rywal spudłował. Mogło być już 0-2, no może 1-2, ale do przerwy utrzymał się wynik 0-0. Odnotować muszę także kontuzję Marcina, który musiał zejść z boiska. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. W przerwie kilka słów motywacyjnych, nie wyglądaliśmy źle na boisku więc nic nie zmienialiśmy. Daduń mówił, żeby szukać faulu w okolicy pola karnego, żeby mógł uderzyć. Ta informacją okazała się bardzo ważna.

Jak już wspomniałem nasi rywale próbowali częściej grać środkiem i krótkimi podaniami. Stwarzali w ten sposób zagrożenie (kolejna sytuacja sam na sam niewykorzystana). Z kolei my kontrowaliśmy, czasami też ze środka próbowaliśmy zagrań. Ale gola zdobyliśmy w inny sposób. Po faulu na naszym najszybszym skrzydłowym Bartku, który wyszedł z kontrą (tak jak zakładał Marcin) i został sfaulowany przed polem karnym z prawej strony (tak jak zakładał Daduń w przerwie). Kąt był duży i rywale spodziewali się dośrodkowania, ale Daduń z lewej (Taras vel Mały będzie się musiał dużo napracować, żeby odzyskać pozycję wykonującego wolne na lewą nogę) zawinął po rogu. Trafił w okienko, bramkarz nie miał szans. Golinka rzuciła się do odrabiania strat i mieli ku temu okazje np. strzał z wolnego pod porzeczkę wyciągnął Przemo. Graliśmy na czas, wybijaliśmy rywali z rytmu. Do końca wynik nie uległ zmianie. Zagraliśmy w składzie: bramka Przemo, obrona Kubsztal, Tomala, Robo i Koras, pomoc Daduń Bartek Janek Jaro i Marcin, atak młody Hądza. Weszli: Fabiola, Domin, Legia, Marcin i stary Hądza.

W mojej ocenie spotkanie w naszym wykonaniu bardzo dobre, może tylko z Sobiałkowem zagraliśmy lepiej.

Po meczu, wyjątkowo nie było analizy, ale żeby poprawić humory po przegranej Lecha z tym klubem z Warszawy, wypiliśmy kiste Tyskiego. Zasponsorował ją Arturo, który mimo, że nie zagrał wywiązał się ze swojej obietnicy (info dla kumatych). Na trybunach był jeszcze chudy Chudy, Maly i Bigos z córką, Patrycja z synem (najmłodszy z Janków debiutował na widowni LZS), Jagoda i Pan Szkudlarek. Także ilość naszych kibiców też rekordowa :)

Za tydzień pauza, a później awansem gramy kolejkę wiosenną. Czas na rewanż na Rzymianach !!!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości